Jako zagorzała inglotomaniaczka znów popełniłam zakupy w sklepie stacjonarnym tejże marki. No nie potrafię się oprzeć.
Wstąpiłam tam jedynie po płyn do demakijażu oczu, którego próbkę kiedyś dostałam w prezencie oraz zmywacz do paznokci, który tez miałam jako próbkę, ale że nie wysusza paznokci a jeszcze je nabłyszcza, kupiłam duże opakowanie. No i na tym się nie skończyło.
Do torby trafił też znany Duraline, cień o nr 463 (beż rozświetlający),
lakier z nowej kolekcji 860 (pastelowy piękny delikatny róż), matowa pomadka 415, matowa kredka do ust 26.
Poniżej zdjęcia niektórych skarbów:
No czy to nie jest piękny lakier?
I jak tu nie kupić takiej szminki?
Oprócz pięknych, moim zdaniem kolorów, Inglot urzeka mnie wspaniałymi eleganckimi opakowaniami. Lubię takie kosmetyki i nic na to nie poradzę ;)))
Pozdrawiam wszystkie inglotoholiczkomaniaczki ;)