Marzy mi się słońce. Słońce na niebie, słońce na twarzy, ciepło i blask. Za oknem szaro, buro i ponuro. Nawet śniegu brak tej zimy. A jakże byłoby pięknie, gdyby skrzył się w promieniach zimowego słoneczka w mroźny dzień.
Szukając pocieszenia, na drodze poszukiwań natknęłam się na...
Właśnie na Diorskin Nude Glow, czyli rozświetlający puder brązujący do twarzy.
Pierwszy produkt Diora, który poprzez dostosowywanie się do otaczającego światła, ociepla naturalny odcień skóry i pozwala jej, właściwie przez cały rok, cieszyć się zdrowym, pięknym, naturalnym blaskiem.
Wg producenta, przy każdej aplikacji skóra staje się bardziej promienna, przepełniona energią i piękną iluminacją. Produkt dostępny w kilku wyjątkowych odcieniach, z których każdy łączy kolor i światło z ocieplającymi tonami całkowicie naturalnej promienności oraz zdrowego lśnienia w każdym świetle. Naturalność i promienność to kluczowe hasła tego wizerunku.
Nowoczesne połączenie dwóch rozświetlających odcieni zapewni cerze młodzieńczy, wakacyjny blask, nie pozbawiając jej pełnej naturalności i świeżości.
Puder w odcieniach różu jest stworzony dla ożywienia zmęczonej, poszarzałej cery, a w odcieniach brzoskwiniowych wyczarowuje lato na twarzy.
Dostępne są cztery odcienie tegoż produktu: Aurora, Sunlight, Zenith i Sunset.
Tu chciałam Wam przedstawić najjaśniejszy odcień, Aurora.
Jak widać na zdjęciach, Aurora nie należy do ciemnych bronzerów. Oczywiście można użyć osobno różnych odcieni zawartych w produkcie, ale zmiksowanie całości na twarzy będzie łatwiejsze i szybsze, a równie dobrze może sie na niej prezentować.
Ja osobiście nie lubię być zbyt opalona, bo należę raczej do bladziochów, więc wskazana byłaby u mnie delikatna aplikacja dla uzyskania subtelnego efektu. Zwykle też unikam bronzerów, bo obawiam się zbyt mocnego koloru, ale Aurora zdaje się być bardziej subtelna i naturalna.
Do pudru dołączony jest pędzel kabuki, a produkt zapakowany jest w elegancki czarny welurek. Ten słodki mini pędzel kabuki delikatnym włosiem muska twarz. Włosie to jest na tyle gęste, aby aplikować więcej produktu na twarzy, więc jeśli chcemy wyglądać na bardziej opaloną, to pędzel tego właśnie dokona. Jeśli zaś chcemy subtelnego połysku, rozpromienienia to możemy użyć dużego pędzla. Piękny efekt gwarantowany.
Zachwyca mnie w Aurorze właściwie wszystko, barwa pudru, piękne ekskluzywne opakowanie i cała reszta :) Jak dla mnie bomba.
Używacie takich produktów? Jakie lubicie najbardziej?
Pozdrawiam słonecznie ;)
Wygląda bardzo zachęcająco. :)
OdpowiedzUsuńmam 003 :) świetny wybór Kochana :) będziesz zadowolona :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. Też tak myślę :)
UsuńŚliczny jest. Ostatnio sie zastanawiałam nad nim i nad Terracota bo mój bronzer upadł i sie tak skruszył, ze mógłby służyć za sypanca :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto wziąć go pod uwagę. W necie wygląda super, a na żywo jeszcze piękniej :)
Usuńpiękna! mam z Nude wersję limitowaną zeszłoroczną, ale dwukolorową - bronzer jest połączony z różem :) też lubię :)
OdpowiedzUsuńA, wiem o jakie duo Ci chodzi:) Równie piękne. Dior ma chyba wszystko piękne :)
OdpowiedzUsuńwszystko pewnie nie, zawsze są jakieś wyjątki :P
Usuńale na pewno sporo u nch smakołyków :D
Ooo taaak :)
Usuńniezwykła elegancja, apetyczność... Mam bronzer z alverde, jest dobry, ale daleko mu do tak kuszącego wyglądu;) W takich momentach żałuję, że przeszłam na naturę...;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zawsze możesz wrócić :)))
UsuńPozdr ;)
Opakowanie i kolorek piękny :)
OdpowiedzUsuńTaaak, wszystko piękne :)
UsuńOpakowanie, w który mieści się Aurora, cieszy oko:) Bronzer rzeczywiście jest jasny. Myślę, że współgrałby z moim bladym licem:)
OdpowiedzUsuńJa też mam blade lico i Aurora się z nim dogadała ;)
UsuńW rzeczywistości wygląda jeszcze piękniej jak na zdjęciach reklamowych ;)
OdpowiedzUsuń